muffiny 'prosto z sadu’
niezwykle owocowa wariacja muffin jabłkowych . te muffiny po prostu smakują i pachną sadem! owoców jest w nich zdecydowanie więcej niż mąki > niemal dwie szklanki i trzy rodzaje owoców.
jabłka są tu absolutnie niezbędne, natomiast pozostałe dwa rodzaje owoców można dobrać dowolnie spośród tych z sadu.
choć ja uważam, że kombinacja jabłek, śliwek i moreli nie ma sobie równych…
składniki:
składniki suche:
-
250 g mąki orkiszowej jasnej
-
2 łyżeczki proszku do pieczenia
-
1 łyżeczka mielonego cynamonu
-
100 g jasnego cukru trzcinowego
-
50 g ziaren słonecznika łuskanego
składniki mokre:
-
2 jajka
-
100 ml płynnego miodu
-
60 ml mleka roślinnego lub płynnego jogurtu naturalnego
-
125 ml oleju kokosowego lub masła klarowanego (roztopionego)
-
2 małe jabłka, lub jedno duże – starte na tarce o grubych oczkach, lub posiekane w bardzo drobną kostkę
-
pół miarki / szklanki śliwek, pokrojonych w drobne kawałki { około 0.5 – 1 cm } *
-
pół miarki / szklanki moreli lub brzoskwiń, pokrojonych w drobne kawałki { około 1.5 cm } *
dodatkowo:
-
3 łyżeczki cukru demerara do posypania
-
3 łyżki płatków migdałów do posypania
przygotowanie – muffiny prosto z sadu
wszystkie składniki suche poza słonecznikiem mieszam razem, dodaję ziarna słonecznika i znowu mieszam.
oddzielnie mieszam składniki mokre – jajka roztrzepuję lekko, dodaję miód, mleko roślinne lub jogurt i olej / masło { w postaci płynnej czyli roztopione }, lekko ubijam trzepaczką.
dodaję starte jabłka, mieszam.
dodaję pokrojone owoce i mieszam kolejny raz.
łączę składniki mokre i suche – mieszam SZYBKO I NIEDBALE – tylko do połączenia składników, powinny pozostać grudki.
pamiętacie? zbyt długo wyrabiane, dokładnie „na gładko” wymieszane ciasto daje w rezultacie mniej puszyste, twardsze muffiny.
ciasto dzielę pomiędzy 12 foremek wyłożonych papilotkami.
posypuję po wierzchu cukrem demerara wymieszanym z płatkami migdałów.
piekę w temperaturze 200 stopni przez 20 minut, aż muffinki wyrosną i nabiorą złotego koloru.
studzę na kratce, choć czasem nie zdążam… na ciepło są najpyszniejsze.
uwielbiam robić je rano >>> świeżutkie, jeszcze ciepłe na śniadanie…
przed podaniem kolejnego dnia podgrzewam przez kilka minut w piekarniku rozgrzanym do 100 stopni. oczywiście, że to nie jest konieczne, ale kto nie wolałby CIEPŁEJ muffiny na śniadanie w jesienny poranek, ten rześki chłodem albo ten szary od ciężkich chmur…
dobrego, cudnego dnia!
Z mąki orkiszowej ciemnej i połowy oleju (bo nie miałam więcej) też wyszły świetne! Puszyste i wilgotne. Bardzo fajny przepis.
hej, hej!
mąkę ciemną zawsze można podstawić, wychodza troszkę suchsze i bardziej 'szorstkie’ – tu jest dużo wilogtności z owoców, więc nie przeszkadza. redukcji oleju nei polecam, ale dobrze wiedzieć, że też smakuja z mniejszą ilością. pozdrawiam serdecznie!