
peperonata…
włoski specjał. mocno spieczona papryka, wręcz lekko przypalona, nieco pomidorów i ząbek czosnku. żadnych ziół – wydobywamy istotę papryki z papryki. delicje! w takiej formie poznałam peperonatę i taką uwielbiam. teraz wiem, że to jedno z tych dań, które w swojej ojczyźnie ma wiele odmian, a przepisów tyle, ile gospodyń. tutaj moja ulubiona wersja.
składniki
-
2 kg papryki słodkiej, czerwonej lub kolorowej – zazwyczaj 8 sztuk
-
2 ząbki czosnku
-
2 duże pomidory, albo 3-4 mniejsze
-
50 ml oliwy (3 łyżki)
-
sól i pieprz do smaku
-
świeża bazylia do podania – opcjonalnie
przygotowanie
nagrzewam piekarnik do 200 stopni.
papryki przekrajam na pół i usuwam gniazda nasienne (to mój sposób na pieczenie papryk. w ten sposób gniazda nasienne usuwają się łatwo i nie ma z tym kłopotu po upieczeniu). papryki, czosnek – całe ząbki, najlepiej w łupinach, i pomidory – układam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia (papryki układam skórką do góry), lekko miziam oliwą. blachę umieszczam w piekarniku pod rusztem. piekę około 30-40 minut, aż papryka się mocno przypiecze.
po upieczeniu zamykam wszystko w pojemniku, albo po prostu przykrywam blachę folią aluminiową. kiedy nieco przestygnie – zdejmuję skórkę z papryk. czosnek wyciskam z łupin. z pomidorów zdejmuję skórkę.
teraz uwaga! wszystkie warzywa blenduję na dość gładką masę. tak uwielbiam, i to jest MOJA peperonata. dla mnie to jest pasta. NIE TRZEBA tego robić. można delikatnie zmiksować, albo nawet wcale. poziom blendowania / gładkość dobieramy do własnych preferencji. upieczona papryka jest miękka – jeśli wolimy, możemy zostawić ją w spokoju. 😉
na głębokiej patelni, lub w dużym rondlu, rozgrzewam pozostałą oliwę. dodaję (zmiksowane) warzywa, podsmażam. dodaję sól i pieprz. mieszam i krótko przesmażam około 5 minut. próbuję i doprawiam – czasem jeszcze trochę soli lub więcej pieprzu… i znów próbuję…
kiedy smak mi odpowiada, zdejmuję rondel z ognia. przekładam gorącą pastę do gorących słoików (dopiero co sterylizowanych w piekarniku – w 120 stopniach). jeśli chcemy jeść od razu – warto schłodzić. peperonata najpyszniejsza jest na zimno. choć oczywiście znajdziecie entuzjastów ciepłej 😉
peperonatę w słoikach można przechowywać dwa tygodnie, nieotwierane słoiki nie potrzebują lodówki – po otwarciu oczywiście w lodówce.
jeśli chcemy przechować dłużej, lepiej pasteryzować. o sterylizacji słoików i pasteryzacji przeczytacie TUTAJ.
z tej ilości składników mam 2 lub 3 słoiki 300ml (ilość pasty zależy od warzyw, długości smażenia, i gęstości gotowej pasty). papryka po upieczeniu mocno zmniejsza objętość – zapewniam, że nie warto robić z mniejszej ilości, jeśli chcecie zapakować w słoiki…
peperonata jest przepyszna. jako pasta do chleba, do sera, do falafela, jako dip… a na pewno można znaleźć jeszcze wiele zastosowań.
Czy to jest gęsta pasta, czy raczej rzadka? Taka, która nie wypłynie z kanapki zapakowanej do pracy, czy raczej taka, która lekko splywa?
to w dużej mierze zależy jak bardzo odparujemy pastę przy „smażeniu”. moja zazwyczaj jest gęsta. można na to wpłynąć w czasie przygotowywania.