odświętne RÓŻOWE placuszki gryczane… słodkie, mięciutkie, pełne smaku i aromatu malin, urocze…
bez sztucznych dodatków, bez cukru…
bezglutenowe, wegańskie, wyczarowane z samej tylko kaszy i malin…
składniki:
-
500g kaszy gryczanej, jasnej, niepalonej
-
szczypta soli
-
olej kokosowy lub oliwa do posmarowania patelni
-
miarka (szklanka) malin, świeżych lub mrożonych, albo więcej
do podania, wg upodobań:
-
syrop klonowy
-
konfitura malinowa
-
świeże lub mrożone maliny lub pure z malin
UWAGA!
patelnia jest ważna!
u mnie sprawdza się świetnie teflonowa.
na patelni ceramicznej dwie próby skończyły się fiskiem.
przygotowanie
kaszę zalewam zimną wodą i pozostawiam na 12 godzin w lodówce (najwygodniej chyba zrobić to wieczorem).
rano odlewam wodę z wierzchu – niemal cała się wchłania.
miksuję w blenderze maliny – lepiej zrobić to osobno, wtedy możemy dokładnie zobaczyć stopień rozdrobnienia malinowych pesteczek. staram się zblendować jak najdrobniej. maliny odstawiam (jeśli miksuję w blenderze kielichowym – przelewam do innego naczynia).
blenderem miksuję dokładnie kaszę, dodając szczyptę soli. dodaję pół szklanki malinowego pure, sprawdzam aromat, smak i kolor. jeśli potrzeba – dodaję więcej malin. dodaję wodę, ale nie za dużo – ciasto powinno być dosyć gęste, żeby smażyć placuszki.
patelnię smaruję oliwą (faktycznie na patelni nie ma widocznej=stojącej warstwy oliwy, to ważne). wylewam dużą łyżkę ciasta na patelnię. potem w odległości drugą, i kolejną. smażę placuszki, czyli ‘pankejki’, aż ciasto jest wydaje się 'ścięte’ i pojawiają się drobne pęcherzyki. nie warto wcześniej majdrować przy placuszkach, można je łatwo uszkodzić. przekładam na druga stronę (odpowiednio usmażony placuszek łatwo odchodzi od patelni i się nie rozrywa), smażę jeszcze chwilę.
placuszki malinowe są lekko słodkie, lekko kwaskowe, mają cudowny aromat malin – i kolor!
*** opcjonalnie
gotowe placuszki układam czasem w stosiki po 4-6 sztuk w naczyniu do zapiekania, każdy polewając małą łyżeczką syropu klonowego. tonie jest konieczne, ale… zapiekam, a raczej zagrzewam w piekarniku, w temperaturze 120 stopni – placuszki chłoną zazwyczaj cały syrop, a brzeg bardzo delikatnie się rumieni…. pozostają jednak nadal mięciutkie.
***
każdy stos placuszków przed podaniem polewam pozostałym pure malinowym, albo syropem klonowym. podaję z konfiturą malinową, pozostałym pure albo świeżymi owocami obok – tak, aby każdy mógł stworzyć swoją magiczną kombinację.
jeśli pozostały nam rozmrożone albo zmiksowane maliny – można łatwo zrobić pyszne malinowe smoothie, miksując je z jogurtem naturalnym…
pysznego różowego śniadania!
Wyglądają pięknie, uwielbiam takie naturalne dodawanie barw potrawom – oczy też trzeba nakarmić 🙂
malina to moja nowa choroba i mogłabym zawsze i wszędzie <3
Rewelacyjny przepis. Muszę wypróbować.
o matko! a miałam nie jeść słodyczy, bo wiosna się zbliża!
ale one przecież bez cukru, więc tak nie tuczą, prawda? 😉
no… one są zdrowe! to głównie węglowodany, ale w najzdrowszym możliwym wydaniu. w kaszy gryczanej jest sporo białka, i mnóstwo błonnika, a także wiele cennych składników: aminokwasów, witamin i minerałów. ale to nie słodycze! 😉
Nigdy takich nie jadłam, wyglądają pięknie, szkoda że już po Pancake Day trafiłam na twój przepis.
fajny pomysł, tak bez cukru, jajek i mąki… Muszą być mega zdrowe! nie wiem czy odważyłabym się spróbować bo w mojej kuchni jednak cukier i masło są niezastąpione, ale zapiszę ten przepis – przyda się, jeśli kiedyś przyjdzie mi do głowy przestawić się na coś zdrowszego 🙂
Wyglądają przepysznie, na pewno wykorzystam ten przepis! 🙂
Interesujące te placuszki. Muszę wypróbować.
A co do patelni – zgadzam się. Na ceramicznej czasami przywierają mi placuszki. Na teflonie nigdy.