muffiny z aronią . . .
wariacja muffin jabłkowych, wzbogacona o super wartościową aronię i energetyczne pestki słonecznika.
aronia wspaniale pasuje do jabłkowego ciasta z delikatnie orzechowym posmakiem mąki orkiszowej. jeśli zastanawiacie się jak wykorzystać aronię – to jest idealny moment i idealny przepis. z kubkiem jogurtu na śniadanie, do filiżanki herbaty na podwieczorek, albo do kawy w ciągu dnia…
składniki:
składniki suche:
-
125 g mąki orkiszowej jasnej
-
125 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej
-
2 łyżeczki proszku do pieczenia
-
1 łyżeczka mielonego cynamonu
-
100 g jasnego cukru trzcinowego
-
50 g słonecznika łuskanego
składniki mokre:
-
2 jajka
-
125 ml płynnego miodu
-
60 ml jogurtu naturalnego
-
125 ml oleju kokosowego lub masła klarowanego (roztopionego)
-
3 małe jabłka, lub jedno duże – starte na tarce o grubych oczkach, lub posiekane w drobną kostkę
dodatkowo:
-
pół miarki / szklanki świeżych owoców aronii*
-
3 łyżki pestek słonecznika
-
opcjonalnie 3 łyżeczki cukru rzcinowego
* aronia może być świeża lub mrożona. jeśli słyszeliście, że aronia jest zawsze cierpka, i trzeba ją zbierać po przymrozkach (albo przemrozić w zamrażalniku) – tutaj się to nie sprawdza. można użyć świeżej aronii bez żadnych wcześniejszych zabiegów – muffiny smakują cudownie.
przygotowanie
wszystkie składniki suche mieszam razem.
oddzielnie mieszam składniki mokre – jajka lekko roztrzepuję, dodaję cukier, jogurt i olej / masło, lekko ubijam trzepaczką. dodaję starte jabłka, mieszam.
łączę składniki mokre i suche, mieszam SZYBKO I NIEDBALE, dodaję aronię, dalej mieszam TYLKO DO POŁĄCZENIA, mają pozostać grudki.
{czasem pytacie, dlaczego muffiny wychodzą twarde… trudno dać jednoznaczną odpowiedź, ale na pewno to jest część tajemnicy mięciutkich, puszystych muffin: krótkie mieszanie 😉 }
ciasto dzielę pomiędzy 12 foremek wyłożonych papilotkami. posypuję po wierzchu słonecznikiem, czasem jeszcze odrobiną cukru – dla chrupiącej słodkiej 'skórki’.
piekę w temperaturze 200 stopni przez 20 minut, aż wyrosną i nabiorą złotego odcienia.
studzę na kratce, czasem nie zdążam wystudzić – na ciepło są najpyszniejsze…
przed podaniem kolejnego dnia podgrzewam przez kilka minut w piekarniku rozgrzanym do 100 stopni. to nie jest konieczne, ale….
pysznego muffinowania!
I to jest wspaniałe, że można do muffinek przemycić wszystko 🙂 chociaż przyznam się, że jeszcze z aronią nigdy nie próbowałam 🙂
pozdrawiam ciepło.
jeśli chodzi o przemycanie – serdecznie polecam muffiny marchewkowe oraz cukiniowe. na przykład te: http://www.zwidokiemnastol.pl/index.php/przepisy/cytrynowe-muffiny-z-cukinii/
Ależ wyglądają! i z aronią!
Kiedyś się jej bałam a teraz wiem, że to ciast jest wyśmienita 🙂
Pysznie!
pozdrawiam
Genialny przepis, tylko skad ja teraz wezmę aronie?
aronię można znaleźć na targu, takim zwykłym targu, jaki jest niemal w każdym mieście w któryś dzień tygodnia. 4 zł / kg. pod dostatkiem.
kocham aronię! ale rzeczywiście trudno ją używać, najczęsciej trzeba skorzystać z pomocy czegoś słodkiego 😉 piękne zdjęcia!
Wyglądają uroczo 🙂 Pomysł z aronią ciekawy, u mnie zawsze zużywa się ją tylko na sok i nalewkę poza tym przypomniałaś mi, że strasznie dawno żadnych muffinek nie robiłam 🙂
bardzo mi miło, zapraszam do innych muffinowych przepisów – jest ich sporo na blogu! 🙂
Wyglądaja cudownie i tak apetycznie, że ślinka cieknie :)))