Rodowita, prawdziwa Koreanka, wychowana w Kazachstanie. Ze względu na pochodzenie i doświadczenia miejsc, gdzie żyła, gotuje niezwykle, cudownie, inspirująco…
Moja znajoma jest Koreanką.
Rodowitą, prawdziwą Koreanka. Koreanką wychowaną w Kazachstanie. Miejsce, gdzie się wychowywała ma niebagatelne znaczenie dla jej sposobu gotowania: babcia oraz mama przekazały jej tajniki kuchni dalekowschodnich, koreańskiej, chińskiej, wietnamskiej, japońskiej… ze względu jednak na specyfikę miejsca, gdzie rodzina żyła, tradycyjne receptury zostały nieco zmodyfikowane, dostosowane do dostępności składników, a może też warunków klimatycznych… tworząc specyficzną rodzinną skarbnicę.
W dorosłym życiu Inessa V. Kim zgłębiała tajniki swojej pasji kulinarnej, a podróż do historycznej ojczyzny – Korei Południowej przyprawiła o zachwyt…
Przez lata uczyła się od mistrzów, praktykowała, szlifowała umiejętności, poszerzała horyzonty.
Doświadczenia, jakie zebrała, ukształtowały jej własne, autorskie podejście do kuchni Azji, trochę bardziej swobodne, a trochę bliższe nam…
Inessa ma za sobą okres prowadzenia bistro w Warszawie ( tak, tak, czekamy, że wróci do tej działalności ), udział w programach telewizyjnych, pracę z najlepszymi szefami kuchni. Teraz najczęściej szkoli szefów kuchni, kucharzy, restauratorów, oraz prowadzi własne autorskie warsztaty dla amatorów i entuzjastów – bardzo warto się wybrać!
Kuchnia Inessy jest pyszna!
Dużo w niej wegetariańskich i wegańskich potraw, komponowanych często spontanicznie, dużo cudownych połączeń warzywnych.
Kimchi Inessy fantastycznie komponuje się ze świeżą białą kapustą, ale również z pieczarkami (!). Zrobiłam z nim coś jeszcze: połączyłam z karpiem w cudownym farszu do pasztecików >> przepis znajdziecie TU.
Niedawno uczestniczyłam w bardzo ciekawych warsztatach, gdzie Inessa uczyła przygotowywać pierożki azjatyckie z różnych regionów. Azja to ogromny obszar i kuchnia jest bardzo zróżnicowana, wręcz przebogata. Poszczególne rodzaje pierogów różnią się nie tylko farszem i kształtem, ale też sposobem gotowania czy smażenia.
Jeśli lubicie pierogi – to warsztaty idealne dla Was. Często żyjemy w przekonaniu, że pierogi to takie polskie i własne, że to nasze dobro narodowe czy regionalne. Nic bardziej mylnego! Niemal wszędzie na świecie ludzie mają taki czy inny rodzaj pierogów, które przygotowują od pokoleń. Te orientalne są absolutnie pyszne!
Na warsztatach Inessy poznacie pierożki koreańskie (oczywiście!) o wdzięcznej nazwie kimchimandu, chińskie wontony, japońskie gyoza i nepalskie momo. Każdy rodzaj w wersji oryginalnej oraz dodatkowej, autorskiej – wegańskiej. Co może być zaskakujące, wariant wegański jest często równie dobry, albo nawet… troszkę lepszy! W orientalnych pierożkach często przeszkadza mi pewna twardość mięsa – w wegetariańskich ten aspekt oczywiście znika. A smak niektórych farszy warzywnych jest wręcz doskonały!
koreańskie kimchimandu:
chińskie WONTON :
japońskie GYOZA :
nepalskie MOMO :
Absolutnym hitem jest wegański farsz do wontonów! W składzie pieczarki, grzyby shitake, tofu, dymka, czosnek, przyprawy… genialnie pyszny, z pewnością wykorzystam już niebawem w innym daniu, a zapewne nie jednym 😉
Cudowną okolicznością warsztatów jest klejenie pierogów. To trening dla palców!
Inessa robi to bardzo zręcznie i sprawnie, a pierożki mają piękne powtarzalne formy. Dla uczestników to niezłe wyzwanie, ale instruktarz i cierpliwość czyni cuda. Wierzcie lub nie, pod koniec warsztatów niemal wszyscy lepili idealne wontony, momo i gyozy ( najtrudniejsze! ).
Ku mojej wielkiej radości okazało się, że do nepalskich pierożków idealne pasuje… chutney pomidorowy! Wiecie pewnie, że ja uwielbiam ten chutney i produkuję w sezonie pomidorowym pasjami, zapełniam kolejne półki spiżarni i potem zajadamy się chutneyem przez cały rok… >>> PRZEPIS znajdziecie TU, jest pyszny!
Prawdziwym odkryciem dla mnie jest sos miodowo-sojowy z koperkiem! Przyrządzamy z sosu sojowego, miodu, świeżego czosnku i świeżego koperku, można dodać odrobinę świeżego imbiru, garść kolendry. Od warsztatów robię go ciągle, świetnie pasuje do najróżniejszych potraw i cudownie zastępuje”goły” sos sojowy z butelki. Robię zwykle słoiczek i przechowuję w lodówce (teraz w lecie bez imbiru, ale oczywiście z kolendrą!).
Na horyzoncie są nowe warsztaty Inessy, Azja Wege. Po doświadczeniach z poprzednich – nie mogę się doczekać!
To co, widzimy się?