kapary, skarby Południa . włoska opowieść z Poggio . . .  By

kapary, skarby Południa . włoska opowieść z Poggio . . .

porastają mury, murki i nieużytki, rozrastają się jak oszalałe… i zachwycają!
cover walls, stone stairs and fallow lands, spreading like crazy… and delight myself!


Kapary dziko rosnące spotykaliśmy w wielu miejscach, podczas wielu wakacyjnych wyjazdów na nasze ukochane Południe. Zawsze dziko rosnące, niemal jak chwasty. Wysiewają się same, porastają mury i murki, rozrastają się jak oszalałe. Nikt o nie nie dba, nikt się nimi nie przejmuje… Tak samo we Włoszech, w Chorwacji i na Malcie… { zapiski podróżne z tych miejsca znajdziecie TU }

wild capers we usually meet in any Souther country during our . . . always grow wild, like weeds, sow themselves, cover walls and stone stairs, spreading like crazy. nobody cares about them, nobody grows them… the same in Italy, in Croatia and on Malta islands… { travel notes HERE }

z widokiem na stół | kapary, skarby Południa z widokiem na stół | kapary, skarby Południa

kwiaty kaparów

Wielokrotnie słyszałam opowieści, że kwiat kapara jest rzadki i kwitnie tylko przez jedną noc… to nie prawda! Faktycznie, kwiat kapara jest rzadko spotykany { nie na Elbie 😉 } – dalej przeczytacie dlaczego… Kwiat kapara jest bardzo efemeryczny, delikatny i nietrwały, bardzo szybko więdnie nawet na krzaku. Ale nie, nie jest to jeden dzień…

z widokiem na stół | kapary, skarby Południa

Kapary mnie urzekły… są piękne, delikatne i tak bardzo południowe…
Na Elbie zgłębiłam ich tajemnicę. Zbierałam kapary z miejscową bardzo dystyngowaną gospodynią, Marią Anną, poznałam przepis, zamarynowałam – i doczekałam się!
Nastawione w lipcu, w grudniu były absolutnie pyszne! Mój mąż, moja mama ( obydwoje entuzjaści kaparów ) i wszyscy odwiedzający nas goście byli zgodni, że to najlepsze kapary jakie w życiu jedli! Taki komplement, wyobraźcie sobie jak się poczułam… a przecież robiłam je po raz pierwszy.

capers enchanted me… so delicate, beautiful and so very much southern…
on Elba Island I’ve fathomed a secret. I’ve collected capers with local, very distinc housekeeper, Maria Anna, I’ve learned the recipe, preserved them – and waited… set up in July, in December were absolutely delicious!

Maria Anna…

Cudowna Włoszka, taka stuprocentowa. urodzona i wychowana w Poggio, uroczym miasteczku bez ruchu samochodowego, na włoskiej wyspie Elbie. Przez większość życia mieszkała w Rzymie i, jak wielu rdzennych mieszkańców Poggio, powróciła do cudownego miasteczka z dzieciństwa na emeryturę.
Spotkałam ją w Poggio, gdzie spędziliśmy nasze najcudowniejsze dwa tygodnie we Włoszech. Spotkałam ją kiedy zbierała drobne pączki kwiatów kaparów do małego słoiczka. Wyglądała bardzo miło i przyjaźnie – i była taka piękna! zagadnęłam ją korzystając z dość wątpliwej umiejętności językowej – po miesiącach bardzo nieregularnej nauki cudownego włoskirgo języka. Przy jej absolutnie cudownej dobrej woli i moich wysiłkach jakoś się porozumiałyśmy… Ona mówiła po włosku, gestykulując we właściwy tylko Włochom sposób, ja słuchałam, a czasem nawet wtrącałam zdanie lub pytanie 😉 . Maria Anna nauczyła mnie jak postępować z kaparami, a ja Wam to bardzo chętnie przekazuję.

from which I has learned how to deal with capers { listening to in Italian, and sometimes even throwing in a sentence ! }, met the provision zamarynowałam – and wait … it will be for this adventure more, check out the next post it!

z widokiem na stół | zapiski podróżne Elba | kapary

 

zbieramy kapary

Kapary w słoiczkach spotykamy w 2 zupełnie różnych rodzajach, przy czym zazwyczaj nie jest to dobrze opisane, w każdym razie w naszym języku 😉 . Wizulanie jednak łatwo rozróżnić : są kapary malutkie, w kształcie jakby wyoblonego diamentu oraz kapary duże, najczęściej z ogonkami, w kształcie podobnym do oliwki. Nie są to różne gatunki, to są… różne części rośliny!
Małe to pączki kwiatowe, duże to owoce.
I tak właśnie je zbieramy, w dowolnym z dwóch stadiów rozwoju.

z widokiem na stół | zapiski podróżne Elba | kapary

z widokiem na stół | zapiski podróżne Elba | kapary

Pączki kwiatowe zbieramy zamknięte i młode. Nie zupełnie maleńskie, dajmy im trochę podrosnąć, ale koniecznie jeszcze całkiem zamknięte. Kiedy pierwsze płatki odstają, a pączki zaczną się otwierać – to już za późno, przegapiliśmy najlepszy moment… Pączki kwiatowe najlepiej zbierać przed południem, kiedy są świeże po nocnym oddechu i niezmęczone upałem…
No, to już wiemy, dlaczego w wielu miejscach Południa kwiaty kapara są tak rzadkie…
Na Elbie, gdzie kapary rosną dosłownie wszędzie – zobacznie w galerii poniżej – kwiaty spotykamy często. Ale w Chorwacji na przykład był to zdecydowanie rzadki widok. Można było odnieść wrażenie, że ta roślina nie kwitnie…

z widokiem na stół | kapary, skarby Południa

Owoce, jak to owoce, zbieramy dojrzałe i wydatne. Najlepsze będą nabrzmiałe swoją dorodnością, dojrzałe w słońcu, z całym ładunkiem południowego bogactwa…
W miejscach, gdzie ludność zbiera kapary i je przetwarza, ciężko zastać owoce – zazwyczaj wyzbierane są na etapie pączków kwiatowych…

Nazbieranie słoiczka kaparów, szczególnie w wariancie pączków kwiatowych, to nie jest szybkie zadanie. Jest cudownie południowe… powolne, spokojne, leniwe… Trwa długo, koi nerwy i spowalnia… powolność jest idealna, prawda?

zbieramy i co dalej?

Kiedy mamy już nazbierany słoiczek, albo słoiczki pełne kaparów – dalsze czynności są poste.
Myjemy, suszymy, zasypujemy solą morską i zalewany octem z białego wina, najlepszym jaki uda nam się znaleźć…
Zakręcamy słoiczek i odstawiamy na 6 miesięcy.
TUTAJ znajdziecie dokładny PRZEPIS.

z widokiem na stół | zapiski podróżne Elba | kapary

 

Jeśli tylko będzie na południu i spotkacie dziko rosnące krzaki kaparów – nazbierajcie słoiczek.
Naprawdę warto samodzielnie zrobić ten specjał. A potem, otwierając słoiczek po miesiącach marynowania, własne domowe kapary przypomną Wam beztroskie chwile wakacji na Południu… Wakacyjny flashback gwarantowany…


do Elbiańskiej galerii kaparowej dorzucam trochę zdjęć z miasteczka Poggio, gdzie mieszkaliśmy przez 2 tygodnie. cudowne miejsce, niezwykli ludzie. spokój absolutny.
jeśli podoba Wam się klimat tych zdjęć >> zaglądajcie! niebawem większa galeria z Poggio.
a tymczasem zapraszam też do zapisków podróżnych z Elby

zdjęcia, poza moimi, również autorstwa mojego utalentowanego męża. mój Wojtek robi najpiękniejsze portrety… nikt nie porteruje ludzi i miejsca tak pięknei jak on. zajrzyjcie na fb wojtek mann fotografia po więcej!

 

15 komentarzy

  1. Klaudia Wnuk-Adamczyk

    Kapary. Z przyjemnością widziałam by je u siebie na murze. My posiadamy w domu prawdziwego fana kaparów. Tylko że my chyba jemy pączki, tak zrozumiałam z twojego artykułu. Musimy kiedyś kupić owoce, już jestem ciekawa ich smaku. Kocham klimat małomiasteczkowy. Tam widać życie, emocje i spokój.

    1. och, też mi się marzy mur porośnięty kaparami… uwielbiam klimatyczne małe miasteczka na południu… a owoce, te większe kapary, spróbujcie koniecznie. trudniej je spotkać { u nas }, ale warto poszukać dla porównania.

  2. I one tak sobie dziko rosną, a u nas są już dosyć drogie. Tylko mieszkać we Włoszech 🙂 PIękne mają kwiaty, jedne z piękniejszych, jakie widziałam.

    1. są drogie, bo nazbieranie słoiczka to spore wyzwanie. ale bardzo warto. a kwiaty piękne, tylko bardzo nietrwałe…

  3. Wow! Nie miałam pojęcia, że kapary rosną w ten sposób. Cudne są, a kwiaty magiczne. Uwielbiam kapary jako dodatek do wielu dań i sałatek. Piękne zdjęcia. 🙂

  4. Wow! Nie miałam pojęcia, że kapary rosną w ten sposób. Cudne są, a te kwiaty…Uwielbiam kapary jako dodatek do wielu dań, a nawet sałatek. 🙂

  5. Aleksandra Załęska

    Czyli można powiedzieć, że kapary to chwasty? Nie przepadam za nimi, jakiś mają taki dziwny smak…

  6. Włochy mają swój nietypowy klimat, piękne kadry.

  7. Jak egzotycznie i niesamowicie zarazem. piękna galeria zdjęć, widać pasję fotografii.

  8. Aleksandra Korniak

    Zazdroszczę takiego włoskiego dolce vita!

  9. Piękne zdjęcia, uwielbiam Włochy. 🙂

  10. Piękne zdjecia oby marynowanie się udało ja mam złe doświadczenia i po otwarciu słoiczka raczej nie czuje nic pozytywnego więc nic nie marynuje.

    1. udały się wspaniale!
      warto próbować 🙂

  11. Kaparów po raz pierwszy spróbowałam na pizzy i nie przypadły mi do gustu.
    Jedną noc? To było takie magiczne i tajemnicze, ale i dzwne z lekka, więc dobrze, ze ten czas nie jest tak krótki.
    Moja ciocia jest na Elbie. 🙂

  12. Nigdy wcześniej nie słyszałam o kaparach. Zawsze fajnie dowiedzieć się czegoś nowego. Cudowna przygoda, Włochy to piękny kraj, liczę na to, że kiedyś sama się tam wybiorę. 🙂

podobało Ci się, zgadzasz się, masz inne zdanie? napisz!

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.