paluszki czarownicy, babeczki red velvet ociekające czerwonymi strugami, babeczki-mózgi, diabelskie ciasteczka, muffiny sowy czy nietoperze, słodkie kosteczki…. z pewną ulgą nie piekę już takich specjałów.
przyznam się: lubiłam Halloween, nawet bardzo. po latach życia w USA miałam duży sentyment to tego 'święta’ i z radością przyjmowałam jego rosnącą popularność u nas. za popularnością przyszło jednak mocne wypaczenie… tabuny dzieci stukające do drzwi w poszukiwaniu cukierków, nie mające pojęcia o co w ogóle chodzi, i niemal za każdym razem zdumione, kiedy wybieram wariant 'psikus’… szczęśliwie moja córka wyrosła już z potrzeby dosłowności, więc z ulgą porzuciłam przygotowywanie słodkości w klimacie czarownic, sów i diabłów, krwawych scen, kości i mózgów.
zazwyczaj jednak nie mogę się oprzeć, i tu czy tam pojawia się na stole jakiś duch, czy pomarańczowa sukienka muffinki… bez lukrów, bez kremów – słodycze, które lubimy w nieco tylko odmienionej formie. czasem wystarczy odpowiedni kształt ciasteczka, albo dorysowane oczy na małych bezach…
ciasteczka-duszki to ciasteczka kruche z tego przepisu (najbardziej kruche na świecie!)
bezowe duszki to zwykłe bezy, z odrobiną pomarańczowego barwnika, i z minami dorysowanymi później 😉
dyniowe babeczki, te w pomarańczowych sukienkach – przepis tutaj